Niestety nie udało mi się w żaden sposób zrobić zdjęć ze stylizacją, chociaż posta nie było już dawno. Dlatego, aby nie świeciło już pustkami na blogu, stwierdziłam, że przygotuję post dotyczący mojej codziennej pielęgnacji. Wiem, wiem, pewnie zanudzam bo pojawia się to dosyć często na blogach modowych, ale kompletnie nie mam pomysłu na nic innego. Wybaczcie.
Jeśli chodzi o kosmetyki do ciała nie wymienię ich zbyt dużo bo nie jestem osobą posiadającą milionów żeli w różnych zapachach, tysięcy mleczek i setek balsamów z różną konsystencją. Ograniczam się do jednego żelu, balsamu i dezodorantu. Moim absolutnym numerem jeden wśród kosmetyków do ciała jest
błyskawicznie nawilżający balsam Nivea. Na moją suchą skórę trudno było znaleźć kosmetyk cud, próbowałam wielu jednak żaden nie spełnił swojej roli tak dobrze jak Nivea. Faktycznie szybko się wchłania i świetnie nawilża. Dziesiątka !
Włosy - kwestia dla mnie bardzo ciężka, gdyż zdaję sobie sprawę, że wołają o pomoc. Szczerze, ale niechętnie muszę przyznać, że nigdy nie przywiązywałam wagi do moich włosów i teraz widzę skutki. Od niedawna zaczęłam używać
szamponu z odżywką Pantene i coraz bardziej przekonuję się do tej firmy, aczkolwiek proszę, jeśli ktoś z Was używa odżywki godnej polecenia, napiszcie !
Z dłońmi, a właściwie paznokciami nigdy nie miałam problemu. Do czasu. Strasznie się łamią, są słabe i nieładne. Nie wiem czy
odżywka wzmacniająca płytkę paznokcia Miss Sporty jest godna polecenia, bo chociaż używam jej jakiś czas stan paznokci nie poprawił się w najmniejszym stopniu. Natomiast do poprawienia kondycji skóry dłoni gorąco polecam
krem do rąk Neutrogena. Gdy odczuję dyskomfort z powodu szorstkiej skóry na dłoniach sięgam po Neutrogenę i od razu czuję się lepiej. Rewelacja.
Przechodząc do kolejnej części - twarzy - muszę przyznać, że tutaj kosmetyków mi nie brakuje. Ze względu na okropną przypadłość, która już długo mnie męczy szukałam idealnego żelu do twarzy, który zmatuje skórę i usunie niedoskonałości. Nie spodziewałam się Bóg wie jakich efektów, ale zadowoliły mnie te, jakie przyniósł
żel antybakteryjny do mycia twarzy Soraya. Kupuję go od roku i nie mam zamiaru go zmieniać. Idealny dla mojej skóry. Niezawodny jest również
tonik ogórkowy Ziaja, dosyć popularny ale przy tym też często krytykowany. Mi nie sprawił żadnych nieprzyjemnych problemów i pozostaję przy poleceniu tego kosmetyku. Zawiódł jednak (jak się spodziewałam, chociaż jednak głupia się skusiłam żeby go wypróbować)
Garnier Peeling Brusher. Chyba najgorszy kosmetyk do twarzy jaki miałam okazję mieć w ręku. Żałuję, że wydałam na niego pieniądze. Makijaż: w mini-kosmetyczce (chociaż z "mini" nie ma ona nic wspólnego, ponieważ od nadmiaru tuszy do rzęs i kredek zmieniła się w "maxi" :)) posiadam kilka, jak już wspomniałam, tuszy i kredek. Najbardziej zadowalający efekt przyniósł tusz
False Lash Effect Max Factor w połączeniu z maskarą
One by One Maybelline. Używane oddzielnie również nieźle dawały sobie radę i rzęsy wyglądały ładnie, jednak w połączeniu efekt był cudowny. W poszukiwaniach idealnego podkładu ciągle trwam, chociaż ostatnio natknęłam się na
Skin Correction System firmy
Bell. Nieźle kryje niedoskonałości i dobrze matuje. Jak na razie dobrze się sprawdza, ale szukam dalej.
To by było na tyle w kwestii codziennej pielęgnacji. W komentarzach mile widziane wasze ulubione i godne polecenia kosmetyki. A na koniec - nowy kolor włosów !
zdaję sobie sprawę z tego, że słabo widać zmianę - tak, są rude, nawet bardzo :)