wtorek, 31 lipca 2012

Lipiec 2012 - Wladyslawowo

Swoich zdjęć nie mam żadnych, sprawdziły się moje pesymistyczne scenariusze - w pierwszym tygodniu nie było pogody, a kiedy już była nie było odpowiedniej osoby do zrobienia chociaż jednego zdjęcia. Szczerze mówiąc bardziej się zmęczyłam niż wypoczęłam na tym wyjeździe. Codziennie chodziliśmy po kilkanaście kilometrów (jakie było moje zdziwienie, a właściwie zmartwienie, że ani trochę nie schudłam), nie było czasu porządnie odpocząć. Łazienki nie były w dobrym stanie, ale pokój w porządku. Nie chcę, żeby wyszło, że tylko narzekam, bo było wiele świetnych chwil dla których warto było się pomęczyć.
Jednego wieczoru wyszliśmy na plażę i z naszych rąk wystartowały światełka do nieba. Ten moment kiedy wszystkie wzbiły się w górę był niesamowicie magiczny. Podobnie zachód słońca. Nad morzem wygląda nieziemsko. Chętnie zobaczyłabym jeszcze wschód, ale cóż - nikt nie był w stanie wstać aż tak wcześnie.
Zdziwiły mnie ceny. W stronę negatywną oczywiście. Spodziewałam się wysokich cen, ale nie aż tak wysokich. Dobrze, że wzięłam trochę więcej pieniędzy niż planowałam, bo inaczej umarłabym  z głodu. Obiady były w porządku, jak wszędzie, jedne gorsze, drugie lepsze, więc czasem trzeba było mieć w zapasie swoje jedzenie. Starałam się jeść z umiarem, bez zbędnych słodyczy, ale nie mogłam się oprzeć gofrom z bitą śmietaną i świeżymy malinami. Niebo w gębie, mam nadzieję, że znajdę gdzieś u siebie w pobliżu budkę z podobnymi łakociami.
Podsumowując - wątpię, że po raz kolejny wybiorę się na taki wyjazd, chociaż zapewne kolejny byłby dużo lepszy. Poznałam wiele świetnych osób, które wybierają się na ten sam obóz za rok, więc chętnie spędziłabym z nimi po raz kolejny dwa tygodnie. Jednak nie wiem, czy nie lepiej wyjść z nimi tutaj, w moim mieście, porozmawiać i pośmiać się w gronie ciekawych osób niż męczyć się na drugim końcu Polski, gdzie jest pełno ograniczeń i praktycznie nic nie można zrobić. Jeszcze wczoraj myślałam "czemu by nie wybrać się tam jeszcze raz, na pewno będzie świetnie!" , ale już wyparowały te myśli i nie skorzystam z takiej oferty.
Na pewno nie zapomnę też tańców na stacji benzynowej podczas podróży powrotnej, tańca belgijskiego na podwórku, kolonijnych przebojów i śpiewania nad brzegiem morza przy akompaniamencie gitary. Niesamowite chwile i chociażby tylko dla nich warto było pojechać. Nie żałuję tego wyjazdu, ale mając podejmować kolejny raz decyzję nie wybrałabym się tam. Mimo wszystko i tak jestem zadowolona.

1 komentarz:

Dziękuję za komentarz :)